Wszechświat

Wokół mnie wyciągnięte ręce

Co dzień każdy chce coraz więcej

Naturalny bieg czy naturalny pęd

Nie wiem, nie mogę, nie chcę

Nie wiem, chciałbym, muszę

Przecież mam rodzinę

Spadam zasypiam duszę się gdzieś

Gdzie zgubiłem duszę synek ej

Synek wiesz jaki kolor ma koniec

Jak pachnie gdy zachodzi słońce

Pierwszy hałas to dopiero początek

A pierwszego "kocham cię" nigdy nie zapomnę

Nie zapomnę jaki ból mi sprawił

Ten skurwiel ból i zawód

Najchętniej bym wziął i zabił

Wspomnienia które wybuchają jak dynamit

W mojej głowie, w mojej głowie wielki wir

Proszę powiedz, proszę powiedz tylko mi

Dlaczego człowiek, dla człowieka bywa zły

I czy co dzień muszę, odkrywać nowe nic

To pieprzona życia nić, mówię sobie idź po niej do kłębka

Ale dziwna siła mnie ciągnie jak magnes, żebym zniszczył siebie, ciebie i wszechświat

Siebie, ciebie, siebie, ciebie, siebie, ciebie i wszechświat

To wszystko się rozpadnie, na mikropierwiastki

Małe kawałki, części ułamki i na niebie

Nie zobaczysz żadnej gwiazdy

Bo to wszystko spadnie nam na łeb

To wszystko się rozpadnie, na mikropierwiastki

Małe kawałki, części ułamki i na niebie

Nie zobaczysz żadnej gwiazdy

Wszyscy spadniemy w czerń

Jak autodestrukcja, dzień za dniem, mam gorycz w ustach

Zabij mnie, zabij mnie

Zanim wypuszczę gniew, który przetnie nasz wszechświat na pół

Onar:

Mam szklane oczy, pogoda kiepska, ból jest chwilą, victoria jest wieczna ale

Dziwna siła mnie ciągnie jak magnes, żebym zniszczył siebie, ciebie i wszechświat

Pieprzona moja droga mleczna, niebo czarne jak asfalt

Kolejna wbita w niego gwiazda, zdeptana jak ostatnia szmata

Ideały warte mniej niż zero, ideałów chyba w ogóle nie ma

Grad to zamarznięte pot i łzy, które spadają na ludzi, ptaki i drzewa

Czym różnimy się od zwierząt, jednym małym szczegółem

Lubimy zadawać cierpienie a później upajać się bólem

A później bardzo często lubimy żałować, choć niektóre rany to stygmaty

Niedługo muszę się spakować i zabrać ze sobą swoje wszystkie zabawki

Nie wiem czy wrócę, nie wiem czy chcę, nie wiem czy kupować powrotny bilet

Moje słowa dla ciebie są gówno warte, spuść wodę, zamknij kibel

Mówisz jutro też wstanie dzień, nie wiem kurwa mać czy doczekam

Moje serce jak bezpański pies, stoi, moknie i szczeka

Ty stoisz w oknie i nie znasz ty, boisz się do mnie odezwać bo

Kończę się ja, kończysz się ty, kończy się wszechświat

REF: Luka

To wszystko się rozpadnie, na mikropierwiastki

Małe kawałki, części ułamki i na niebie

Nie zobaczysz żadnej gwiazdy

Bo to wszystko spadnie nam na łeb

To wszystko się rozpadnie, na mikropierwiastki

Małe kawałki, części ułamki i na niebie

Nie zobaczysz żadnej gwiazdy

Wszyscy spadniemy w czerń

Jak autodestrukcja, dzień za dniem, mam gorycz w ustach

Zabij mnie, zabij mnie

Zanim wypuszczę gniew, który przetnie nasz wszechświat na pół x2

Vyšlo na albech