Szał niebieskich ciał

Saturn zimnem Ziemię smaga

Lód się w moje serce wkrada

W oku chętnie się sadowi

I marzenia moje chłodzi

Czas od pięt mnie cicho zjada

Truchtem biegnie do sąsiada

Gasi blaski dusi słowa

Radość do rękawa chowa

A planety szaleją, szaleją, szaleją

i śmieją się, śmieją się, śmieją

A planety szaleją, szaleją, szaleją

i śmieją się, śmieją się, śmieją

Patrzę w lustro na przyjaciół

Jacyś mniejsi pokorniejsi

W półuśmiechach, w półmarzeniach

W gestach, pozach bez znaczenia

Życie płynie bez pośpiechu

Bez uśmiechu i bez grzechu

Bez smutku, strachu, bez radości

Bez nienawiści, bez miłości

A planety szaleją, szaleją, szaleją

i śmieją się, śmieją się, śmieją

A planety szaleją, szaleją, szaleją

i śmieją się, śmieją się, śmieją

Vyšlo na albech

1980